Kiedy miałam 7 lat mama spakowała mi plecak (był cięższy ode mnie) i wysłała na kolonie. Tak się zaczęła moja przygoda z podróżowaniem.
Potem nadszedł czas wariackich wyjazdów na zasadzie ”gdzie oczy poniosą”. Uzbrojona w aparat z kliszą (najczęściej Fuji) przywoziłam około 10 rolek zdjęć. Na tamte czasy była to ilość imponująca, a każde zdjęcie musiało być dobre.
Aż pewnego dnia dostałam do ręki aparat Canona – cyfrową lustrzankę. I to było to! Dobrze wyważony, czułam jego ciężar w dłoni.
I love
Z podróży zaczęłam przywozić zdjęcia opowiadajace o danym kraju i jego mieszkańcach. Ułożone w fotoksiążce zaczęły tworzyć spójna całość. Tworząc ją na nowo odkrywałam kraj, w którym byłam. W czasie układania historii podróży na nowo ją przeżywałam. I powracam za każdym razem kiedy biorę ją do ręki.
Moje ostatnie odkrycie – to fotografowanie dzieci. Dzieciaki nie pozują, one po prostu są, wystarczy uchwycić właściwy moment.
Co mi daje podróżowanie? – poczucie wolności, a fotografowanie pozwala zachować w pamięci wrażenia, które są tak ulotne.
Pracuję na profesjonalnym sprzęcie firmy Canon, na realizację zleceń zabieram zawsze dodatkowe wyposażenie – tak na wszelki wypadek 🙂 – nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Jasne obiektywy zapewniają mi możliwość fotografowania w trudnych warunkach oświetleniowych. Dla znających nieco tajniki fotografii cyfrowej: fotografuję w formacie RAW, tak więc każde zdjęcie wymaga późniejszej obróbki w programach graficznych.
Agnieszka Domaradzka
Robert Capa powiedział: „Jeśli twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to nie jesteś dostatecznie blisko.”
Dorastałem w towarzystwie aparatu choć w mojej rodzinie fotografa nie było. Ale była pasja i stosy zdjęć przechowywane w pudełkach. Ich wartość doceniam po latach.
Nie znoszę kiedy ktoś na fotografię tradycyjną mówi ”fotografia analogowa” bo to tak jakby światło i zjawiska optyczne dzielił na ”analogowe” i ”cyfrowe”.
Na zdjęciach starałem się (i czynię to nadal) pokazywać świat takim jakim go widzę. Dlatego najlepiej czuję się w fotografii krajobrazowej, przyrodniczej i fotoreporterce.
Lubię fotografię tradycyjną, bo zmusza do zastanowienia się przed naciśnięciem spustu migawki. I chyba dlatego wciąż moimi ulubionymi aparatami są poczciwa Exakta Varex IIa z 1956r oraz Nikon FM2, którego użytkuję od przełomu lat 80-tych i 90-tych. I nieustannie jestem pod wrażeniem prac Ryszarda Horowitza. Chociaż nie wiem czy jego współcześnie wykreowane wizje można jeszcze nazwać fotografią.
Nie jestem członkiem żadnej z sekt udzielających się na internetowych forach, dla których wypowiadanie się jest celem samym w sobie.
Moja pasja z lat dziecinnych stała się zawodem. Pracowałem m.in. jako fotoreporter w „Głosie Pomorza”, jako fotoedytor w „Giełdzie Samochodowej” i „Auto Market Truck”. Obecnie młode pokolenia uczę fotografii w słupskim Zespole Szkół Technicznych.
Rafał Szamocki